poniedziałek, 30 maja 2011

Jak moja mama mówi nie, to nie.

 
2. Nie obawiaj się postępować wobec mnie stanowczo.
Ja to wolę, bo daje mi to poczucie bezpieczeństwa. (J.Korczak)

 Na scenę wchodzą rodzice z chowu bezstresowego. Z tego co widzę, to jedni do życia podchodzą lajtowo, niczym się nie przejmują i albo dzieciom pozwalają na wszystko (żeby ich nie stresować), drudzy nie pozwalają na nic (chyba- żeby nie stresować siebie- ale nie jestem przekonana, że to działa). Jest jeszcze trzecia grupa, ale to mozaika wielu typów, a ja nie o rodzicach, a o dzieciach chciałam pisać. Zacytuję więc:
-Nie da rady. Jak moja mama mówi NIE, to NIE.
-No to masz przechlapane.
-No. Ale za to jak mówi TAK, to TAK.

Często widzę rodziców, którzy ustępują dziecku, bo: płacze, krzyczy, tupie, kopie, szczypie, bije, wyzywa... Repertuar jest szeroki. Ostatnio usłyszałam: "Jak mi nie pozwolisz, to zadzwonię na Niebieską Linię i powiem, że się nade mną znęcasz." - To było do mamy.

2 komentarze:

  1. Może to atrakcyjnie wygląda - wszystko móc, ale gdy pojawiają się wątpliwości, to chciałoby się mieć barierkę, której można się chwycić. I w tym trudnym momencie rodzice z rozpędu dają dziecku wolną rękę i dziwią się, że idzie złą drogą. Rzeczy - można je mieć, albo ich nie mieć, różnie bywa, ale poczucie bezpieczeństwa i pewność, że będę miała wsparcie bliskich jakby co, to podstawa.
    Straszenie rodziców Niebieską Linią czy czymś innym może być wyrazem poczucia bezradności, bo zabrakło gdzieś znaku STOP.

    OdpowiedzUsuń
  2. A skąd rodzice mają mieć tę umiejętność stawiania barierek? Im też ich nikt nie stawiał... Bo wychowanie bezstresowe... Od początku świata człowiek uczył się od człowieka. Starszego od siebie. A teraz wzorce się rozmyły... I rzeczywiście często zostaje porażająca wręcz bezradność, bo okazało się, że ktoś, kto powinien być oparciem, sam tego oparcia potrzebuje. Tylko gdzie go szukać?

    OdpowiedzUsuń