2. Nie obawiaj się postępować wobec mnie stanowczo.
Ja to wolę, bo daje mi to poczucie bezpieczeństwa. (J.Korczak)
Na scenę wchodzą rodzice z chowu bezstresowego. Z tego co widzę, to jedni do życia podchodzą lajtowo, niczym się nie przejmują i albo dzieciom pozwalają na wszystko (żeby ich nie stresować), drudzy nie pozwalają na nic (chyba- żeby nie stresować siebie- ale nie jestem przekonana, że to działa). Jest jeszcze trzecia grupa, ale to mozaika wielu typów, a ja nie o rodzicach, a o dzieciach chciałam pisać. Zacytuję więc:
-Nie da rady. Jak moja mama mówi NIE, to NIE.
-No to masz przechlapane.
-No. Ale za to jak mówi TAK, to TAK.
Często widzę rodziców, którzy ustępują dziecku, bo: płacze, krzyczy, tupie, kopie, szczypie, bije, wyzywa... Repertuar jest szeroki. Ostatnio usłyszałam: "Jak mi nie pozwolisz, to zadzwonię na Niebieską Linię i powiem, że się nade mną znęcasz." - To było do mamy.
Może to atrakcyjnie wygląda - wszystko móc, ale gdy pojawiają się wątpliwości, to chciałoby się mieć barierkę, której można się chwycić. I w tym trudnym momencie rodzice z rozpędu dają dziecku wolną rękę i dziwią się, że idzie złą drogą. Rzeczy - można je mieć, albo ich nie mieć, różnie bywa, ale poczucie bezpieczeństwa i pewność, że będę miała wsparcie bliskich jakby co, to podstawa.
OdpowiedzUsuńStraszenie rodziców Niebieską Linią czy czymś innym może być wyrazem poczucia bezradności, bo zabrakło gdzieś znaku STOP.
A skąd rodzice mają mieć tę umiejętność stawiania barierek? Im też ich nikt nie stawiał... Bo wychowanie bezstresowe... Od początku świata człowiek uczył się od człowieka. Starszego od siebie. A teraz wzorce się rozmyły... I rzeczywiście często zostaje porażająca wręcz bezradność, bo okazało się, że ktoś, kto powinien być oparciem, sam tego oparcia potrzebuje. Tylko gdzie go szukać?
OdpowiedzUsuń