czwartek, 23 czerwca 2011

Procesja

Procesja to taki sport dla wytrwałych. Zaczyna się tam, gdzie diabeł mówi dobranoc, a raczej według legendy- straszy w starym młynie -  potem jest podejście pod wielką górę, żeby dotrzec do kościoła. Być może taki był lajtmotiw - od upadku do uświęcenia... Nie wiem. Ale szkoda mi było tych bardzo starszych ludzi, którzy ze łzami w oczach zawracali - "Nie dam rady dojść..." Nie każdy ma kogoś z samochodem... Szkoda. Kiedyś procesja robiła małe kółko- każdy wydolił. Wiem, wiem, to były czasy zamierzchłej komuny i procesja szła po opłotkach. Ale potem już było można i procesja szła bokiem - robiła kółko, wracając środkiem miasta. Teraz znowu chodzi po opłotkach.