sobota, 19 listopada 2016

TAK MI STRASZNO I SMUTNO...

Nie wiem, czy to poprawnie - chyba nie, ale doskonale odzwierciedla to, co czuję. Straszno mi, kiedy słucham, czytam o narodowcach, którzy mają się w Polsce coraz lepiej, o nienawiści, która sączy się zewsząd.. Straszno mi też, kiedy myślę o ISIS, a tych młodych ludziach omamionych taką samą nienawiścią.... O tych dzieciakach, które zabijają, bo im ktoś powiedział o "jedynie słusznej racji"... Smutno mi, kiedy młodzi ludzie pytają: "Czemu ten Międlar jest księdzem w twoim kościele? Czy nikt nie widział, jaki to człowiek? Czy cały twój kościół jest taki?  Nie wszyscy wiedzą, że nie jest już księdzem. Smród pozostał. Źle mi, kiedy głupie, nieprzemyślane "reformy" (ciekawe, dlaczego, słysząc to słowo, kojarzę je z wielkimi, barchanowymi gaciami noszonymi przez nasze prababcie?) zabijają w nas nadzieję na dobre jutro... Najgorsze jest to, że nie mam pojęcia, co mogę zrobić, żeby coś zmienić...

Ucieczka do komputera

Kiedy już tak bardzo mam wszystkiego dość, kiedy świat wkurza mnie do bólu i nie mam ochoty do nikogo się odzywać, gram. Nie - nie na skrzypcach czy pianinie. Nawet nie na gitarze. Gram w gry, jak to mówią dzieciaki z mojej klasy. Nie w jakieś ambitne gry, ale na przykład w tetris. Układam w kółko, Na 25 levelu gra się tnie i zaczyna migać, więc kończę. Albo zaczynam od nowa, Nie jestem uzależniona od komputera. To moja ucieczka w niemyślenie. Pracują palce, a głowa się wyłącza. Przerywam, kiedy się zresetuję. Ale zastanawiam się, dlaczego tyle ludzi jest uzależnionych - czy to też ich ucieczka?